Podczas próby koncertu na trąbkę z orkiestrą, solista stale mylił się i fałszował, a chcąc zrzucić z siebie odpowiedzialność za to, rzekł do Józefa Haydna: • Panie kapelmistrzu, orkiestra gra tak głośno, że sam siebie nie słyszę.
Na to kompozytor: • W takim razie szczęściarz z pana!
Policjant w małym miasteczku zatrzymuje motocyklistę, który pędził główną ulicą. • Ależ panie sierżancie, ja mogę wytłumaczyć - mówi facet. • Cisza - rzucił policjant - Zamierzam ochłodzić pański temperament w areszcie, zanim nie wróci komendant. • Ale panie sierżancie, chciałem tylko powiedzieć, że... • A ja powiedziałem, że ma być cisza! Idzie pan do aresztu!
Parę godzin później policjant zajrzał do celi i powiedział: • Na szczęście dla pana, komendant jest na ślubie córki. Będzie w dobrym nastroju, jak wróci. • Niech pan na to nie liczy - odpowiedział facet z celi - Jestem panem młodym.
Za krzakami na autostradzie skrył się patrol policji. Wszyscy jadą bardzo szybko i po kolei płacą mandaty. W pewnej chwili przejechała wolno syrenka i policjanci postanowili dać jej kierowcy nagrodę okrągłą stówkę.
- Co pan zrobi z tą nagrodą? - spytali.
- Wreszcie zrobię prawo jazdy - odpowiedział.
- Niech pan go nie słucha, on jak sobie mocno popije zawsze gada od rzeczy - wtrąciła żona.
Babcia:
- A mówiłam ci Stasiu, że kradzionym autem daleko nie zajedziesz!
Mężczyzna około 40-tki pomykał szosą w swoim nowiutkim Porsche. Kiedy już dwukrotnie przekroczył dozwoloną prędkość, we wstecznym lusterku zobaczył charakterystyczne czerwono-niebieskie migające światełka. Pewien mocy swojego samochodu ostro przyspieszył, ale wóz policyjny nie dawał za wygraną. Po chwili facet zdał sobie jednak sprawę, że w ten sposób może przysporzyć sobie wielu kłopotów i zjechał na pobocze.
Policjant podszedł do niego, bez słowa sprawdził prawo jazdy i mówi: • To był dla mnie długi dzień, zbliża się koniec mojej zmiany. Mam dość papierkowej roboty, więc jeśli znajdzie pan jakieś dobre wytłumaczenie na swoją ucieczkę, pozwolę panu odjechać bez mandatu.
Mężczyzna pomyślał chwilkę i rzekł: • W zeszłym tygodniu moja żona zostawiła mnie dla jakiegoś policjanta. Bałem się, że chce mi ją pan oddać. • Życzę miłego weekendu - powiedział policjant.
Milicjant zatrzymuje ciężarówkę: • Po raz kolejny Panu mówię, że gubi Pan towar. • A ja po raz kolejny Panu odpowiadam, że jest gołoledź a ja jeżdżę piaskarką.
Wraca policjant do domu i widzi żonę całą roznegliżowaną • masz kochanka! - krzyczy i zaczyna szukać po całym domu, mrucząc: - pewnie jest pod łóżkiem; nie ma....na pewno za zasłoną; nie, też nie ma...no to w szafie... - na to wysuwa się z szafy ręka z banknotem stu-złotowym.. -nie w szafie też nie ma..
Wchodzi dwóch policjantów do księgarni. Ekspedientka pyta się co podać, na to odpowiada jeden z policjantów: • Poproszę zeszyt w kółeczka.
Zdziwiona sprzedawczyni: • Że co? Zeszyt w kóleczka nie ma takich, w linie, w kratke, czysty to i owczem, ale w kółeczka?
Na to wtrąca się drudi policjant i zwraca się szeptem do sprzedawczyni: • Wie pani on jest trochę głupi, niech mu pani sprzeda czysty zeszyt i cyrkiel to on sobie sam narysuje te kółeczka. • Dobrze a panu co podać. • Ja? (mówi drugi policjany) A dla mnie to globus Polski.
Jasio przychodzi do domu po szkole i skarży się mamie: • Pan policjant, co stoi na rogu, powiedział, że mi nogi z dupy powyrywa! • To jest niemożliwe - mówi mama. Policjanci są po to by cię chronić. Pokaż mi go to wyjaśnimy sprawę.
Idą na róg, policjant stoi.
Mama pokazuje na Jasia: • Czy to prawda, że groził pan mojemu synowi, że mu Pan powyrywa nogi z dupy?! • Pani! Zabierz pani stąd tego gnoja, bo mu nogi z dupy powyrywam! Już czwarty dzień z rzędu przyprowadza mi swoją suczkę jamniczkę i chce, żebym ją pokrył, bo marzy o tym, by mieć psa policyjnego!!!